Maja Rodziewicz-Szynicka: Człowiekowi...

Ten kolejny zbiór wierszy Mai Rodziewicz-Szynickiej jest dla mnie oczywistym dowodem rozwoju Jej talentu, ale i lustrem niezwykłych przeżyć emocjonalnych i intelektualnych. Czytając maszynopis, utwierdzałem się w podziwie dla mądrości tych wierszy i ich „skromności”. Sporo tu przecież tekstów epigramatycznych, krótkich, „skąpych”, wręcz ascetycznych, w których jednak mieszczą się całe traktaciki filozoficzne.

Pamiętam, w latach siedemdziesiątych wyszedł numer miesięcznika „Poezja” o monograficznej tematyce – „Poezja a filozofia”. Wyjątkowo dobry, ważny numer; tam te wiersze pasowałyby jak ulał. Z drugiej strony filozoficzny aspekt i kontekst liryki jest przecież czymś oczywistym i uniwersalnym. Jednak w poezji pokolenia, do którego Maja należy, zdarza się rzadko; poezja ta umyka gdzieś w egocentryczne światy, pozbawione szerszej perspektywy oglądu i wartościowania. Tu dzieje się inaczej. Oczywiście „ego” poetyckie stanowi centrum i tych wierszy, ale niemal w każdym z nich dokonuje się próba definiowania zagadek i paradoksów istnienia. I to próba tak celna, że przekładająca się na doświadczenie zbiorowe i w sumie dotycząca także nas, czytelników...
Autorka prezentuje tu dar „liryzmu intelektualnego”. Dla przykładu przypominam ten oto wiersz z tomiku: Wiedzieć i być tego / nieświadomym to /wiedza // Nie wiedzieć i / być przekonanym / o swojej mądrości / – to głupota // Mędrcy to ci / którzy w cichości / serca szukają / prawdy // Głupcy to ci / którzy głośno / krzyczą o swojej / mądrości. Tak, to jest traktacik o meandrach epistemologii, ale znakomicie przenoszący jej zawiłości na czystą pragmatykę życiową. Dlatego te wiersze są tak bardzo „ludzkie”, proste, a jednocześnie wmyślające się w skomplikowaną materię (ducha?) naszych emocji i postaw. Bo bolesne i autentyczne.
Te wiersze są po prostu –powtarzam – mądre. Niby drobiazg, a jednak stanowiący w poezji trudny do osiągnięcia poziom. Równocześnie ten dysonans między skrajną prostotą i wspomnianą ascezą warsztatu a ich „ciężarem problemowym” stwarza tu wyjątkowy kunszt i sens wypowiedzi. Zjawisko rzadkie! Nie brak i zaskakującej przewrotności, jak np. w takim oto fragmencie: ...nałożyłam / odżywkę na włosy i / maseczkę na twarz // czy to mi pomoże / upodobnić się do / ludzi – przecież morał tego „kobiecego makijażu” nagle prowadzi nas pod stromą górę ważkiej i gorzkiej refleksji.
No, jest o czym czytać na poprzednich stronach... I najważniejsze, że poezja wciąż znajduje autorów, którzy z czystego estetyzmu i emocjonalizmu przenoszą ją w pobliże uniwersalnych treści Myśli i Kultury.