Marta Pelinko

„Jeśli mężczyzna chce mieć wspaniałą kochankę, powinien ożenić się z Rosjanką. Jak marzy o mądrych dzieciach niech wybierze sobie Żydówkę. Gdy pragnie, aby o jego grób ktoś długo i starannie dbał, powinien pojąć za żonę Litwinkę“. Coś w tym jest, skoro poezja u Litwinów, nawet jeśli nie istniałby ani jeden jej wers, jest głęboko zakorzeniona w stylu ich życia. Dowodem na to niech będzie reakcja zwykłych ludzi na najstarszy i najbardziej prestiżowy festiwal poetycki na Litwie, który już po raz 47 został zorganizowany przez Związek Pisarzy Litwy i Klub Litewskich Pisarzy. Program Międzynarodowego Festiwalu o nazwie Poezijos Pavasaris, był tak bogaty i urozmaicony, że w dniach od 15 do 30 maja 2011 roku, nie tylko Litwa żyła poezją. Niejedno towarzyszące tak wielkiej imprezie spotkanie odbyło się bowiem poza granicami Litwy, min. w Rosji, Polsce i Irlandii. Poeci recytowali swoje wiersze w ogrodach, parkach, muzeach, kawiarniach, bibliotekach, księgarniach, szkołach i na wyższych uczelniach. Podczas każdego dnia odbywały się kiermasze książek, przedstawienia teatralne, wiele koncertów od muzyki klasycznej po ludową, wiele spotkań poświęconych było czasopismom literackim, młodym poetom, czy twórczości znanych i uznanych poetów. Nie jest to odosobnione zjawisko. Podobnych mniej, czy bardziej kameralnych imprez literackich odbywa się na Litwie bardzo wiele.

W polskich warunkach, a już z całą pewnością w niektórych miastach, gdzie znajdują się Oddziały Związku Literatów Polskich wydaje się wprost niemożliwe i nie do uwierzenia, jak na ludzi pióra i ich twórczość są otwarci najbardziej znaczący przedstawiciele władzy Litwy. Może i dlatego, że niektórzy z nich są ludźmi piszącymi, a może po prostu, mają bardziej wrażliwe usposobienie, które pozwala, wbrew wyścigowi szczurów, zatrzymać się nad tym, co piękne.
Uczestników Festiwalu w wileńskim Ratuszu uroczyście powitał burmistrz miasta Wilna Artūras Zuokas. Tutaj odbyła się prezentacja poezji gości zagranicznych, po czym wszystkich podjęto wystawnym obiadem. Tego samego dnia, w godzinach popołudniowych zaproszeni udali się do Europos Parkas – Muzeum Przyrodniczego Europy Środkowej, gdzie między innymi znajduje się instalacja głazów Magdaleny Abakanowicz. Przy wypełnionej po brzegi sali rozpoczął się wieczór poetycki i koncert poezji śpiewanej.
Następnego dnia we wsi Balkūnai (rejon Alytus), gdzie znajduje się izba pamięci najwybitniejszego malarza tradycjonalisty Antanasa Žmuidzinavičiusa, najbardziej znanego z pięknych pejzarzy i ze zbierania figurek diabłów (muzeum w Kownie), w starodawnej stodole mieszkańcy w strojach znamiennych dla regionu, wspólnie ze starostą zaprezentowali krótki program folklorystyczny i wysłuchali poezji zaproszonych do siebie poetów z Polski, Słowacji i Litwy. Ich gościnność i serdeczność jakby nie miała mieć końca.
Podobnie było w Šilavotas, gdzie dawno temu w odosobnieniu, żyła dobrowola grupa pobożnych kobiet, nazywanych przez miejscowych pieszczotliwie „dewoteczkami“. Te kobiety pomagały okolicznej ludności w drobnych pracach domowych, nigdy nie przyjmując pieniędzy, a jedynie prowiant. Wzbudzały tak ogromne zaufanie, że nawet, gdy w czasach powojennych ukrywały u siebie miejscowych Litwinów, którym groziło zesłanie na Syberię, nikt nawet nie pomyślał, aby je o coś takiego podejrzewać, a tym samym kiedykolwiek kontrolować.
Po swoim wystąpieniu poeci otrzymali, zgodnie z miejscowym zwyczajem prowiant – biały ser i słoik pszczelego miodu. Z możliwości goszczenia w swoim regionie poetów, cieszył się Juozas Aleksandravičius, który wiceburmistrzem miasta uzdrowiskowego Birštonas jest już ponad 10 lat. Zapytany, czemu zawdzięcza swój osobliwy sukces, odpowiedział, że ludziom, których kocha. Wniosek nasuwa się jeden – oni go też kochają.
Gdy w parku, u stóp pomnika znakomitego pisarza litewskiego Balysa Sruogi, przy akompaniamencie muzyki gitarowej recytowane były wiersze Czesława Miłosza (na Litwie podobnie, jak w Polsce rok 2011 jest rokiem Miłosza) oraz zagranicznych i rodzimych poetów, przypadkowi przechodnie zatrzymawali się z ciekawością, zastygali w parkowych alejkach i słuchali. Jakby w dobie chaosu i konsumpcyjnego pośpiechu, zwykłym zjadaczom chleba dawali do zrozumienia – wy macie zegarki, my mamy czas... aż chce się dodać na literaturę, tę wielką i tę nieco mniejszą. Wiceburmistrz Birštonas miał dla swoich gości-poetów, podobnie jak inni na Litwie miłą niespodziankę. Powiózł ich drogą drewnianych aniołów do wsi Puzonys, do domu rzeźbiarki Rimantė Butkuvė, która od dziesięciu lat zajmuje się uprawianiem tzw. „sztuki naiwnej“.W jej domu na gości czekało setki różnorodnej wielkości, niezwykłej urody i stylu aniołów. Podczas zastawiania tradycyjnymi, litewskimi potrawami wielkiego stołu w sadzie, wiceburmistrz po raz kolejny udowodnił, że nie tylko kocha ludzi, poezję, ale i muzykę. Pięknie wszystkim zaśpiewał starą ludową pieśń, aby jeszcze raz tego samego dnia nacieszyć się muzyką poezji. I tutaj, jak nakazywał zwyczaj Litwinów, na odchodne wszyscy otrzymali po kilkanaście solidnych kawałków wspaniałego ciasta, nazywanego mrowiskiem.
To tylko niektóre z miejsc, gdyż nie sposób opisać je wszystkie na Litwie, gdzie czuje się niesamowitą wręcz spójność nie tylko „wybranych“ mieszkańców tego kraju z literaturą.
Na okoliczność Międzynarodowego Festiwalu Poezji Wydawnictwo Vaga podarowało wszystkim twórcom fantastycznie edytorsko wydaną antologię Poezijos Pavasaris 2011.
Litwa rejem poetów – ta, ze wszech miar prawdziwa konkluzja nasuwa się sama. Litwini mogą być dumni, a my możemy im tylko pozazdrościć i z łezką w oku podać ich, jako przykład innym, myślącym, bo dla bezmyślnych już i tak nie ma ratunku.